- Tak, teraz.
Puścił ją i rzucił się w kąt stajni. W powietrze poleciała słoma i kurz. Rozległ się krzyk. Nie namyślając się wiele, Victoria chwyciła widły i pospieszyła mężowi na pomoc. Omal nie przebiła na wylot intruza, który pędził do wyjścia. - Nie, Victorio! W ostatniej chwili odwróciła widły tak, że trafiła uciekającego w ramię tępym trzonkiem. Mężczyzna runął na ziemię, przygniatając ją swoim ciężarem. Na nich dwoje z kolei wpadł Sinclair. - Cholera, Wally, złaź z mojej żony! - wrzasnął. Victoria usiadła oszołomiona. - O rany! - wykrztusiła. - Nic ci się nie stało? - zapytał szorstko, klękając przy niej. Obmacał ją z niepokojem, strząsnął słomę z włosów. - N i c . - Zwichnąłeś mi palec, Sin - powiedział intruz, trzymając się za prawą rękę. - Masz szczęście, że nie złamałem. Ostrzegałem, żebyś dał spokój ze swoimi cholernymi sztuczkami. - Ja tylko... - Zamknij się i poczekaj tu na mnie. Sinclair wziął żonę na ręce i wstał. - Nic mi nie jest - zaprotestowała. - Naprawdę. Bez słowa wyszedł ze stajni i skierował się na tyły domu. Twarz miał bladą i ściągniętą z gniewu albo zmartwienia. Bezceremonialnie otworzył kopniakiem drzwi i wniósł ją do kuchni. Na ich widok pani Twaddle i jej pomocnice krzyknęły, ale Victoria uśmiechnęła się i machnęła ręką. - Przyślijcie Jenny do sypialni lady Alhorpe. Natychmiast! - polecił Sinclair i ruszył na górę schodami dla służby. - Sin, to śmieszne. Jestem tylko trochę brudna, ale poza tym cała i zdrowa. Drzwi sypialni na szczęście były otwarte, bo inaczej Sin pewnie by je wyważył. Ostrożnie położył żonę na łóżku, po czym namoczył ręcznik w misce. Gdy chciał obmyć jej twarz, chwyciła go za rękę. - Przestań i porozmawiaj ze mną. Potrząsnął głową, wyprostował się i zaczął spacerować po pokoju. - Mogłaś zostać ranna. - odezwał się w końcu, zduszonym głosem. - Ale nic mi się nie stało. - Zauważyłaś, że ktoś się czai w kącie, i nic nie powiedziałaś, tylko spokojnie mnie uwodziłaś. - Byłam pewna, że to jeden z twoich... - Tylko się domyślałaś! Victoria przełknęła ślinę. Jeszcze nigdy nie widziała męża tak rozgniewanego. Nigdy nie wyglądał, jakby zaraz miał stracić panowanie nad sobą. - Przepraszam, że przeze mnie się zdenerwowałeś.