Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/jandan.rzeszow.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra10/ftp/jandan.rzeszow.pl/paka.php on line 5
- Niezależnie od pobudek skutki bardzo mi się podobają - stwierdził, pieszcząc jej

- Niezależnie od pobudek skutki bardzo mi się podobają - stwierdził, pieszcząc jej

  • Martyna

- Niezależnie od pobudek skutki bardzo mi się podobają - stwierdził, pieszcząc jej

26 January 2021 by Martyna

biodra i krągłe pośladki. - Muszę się z tobą ożenić i skończyć ten... Wyrwała się z jego objęć. - Co? - ...nonsens. - Mimo przerażenia, które odmalowało się na jej twarzy, był z siebie bardzo zadowolony. Prawdziwy geniusz! - Nie mogę uwierzyć, że wcześniej o tym nie pomyślałem. Tobie potrzebna jest ochrona przed rodziną, a mnie żona. To doskonały... - Szukasz matki dla swojego dziedzica, a nie żony. - Stanęła za sofą, jakby się bała jego reakcji. - Sam tak powiedziałeś, Lucienie. - Co za różnica? Najważniejsze, że się dobrze rozumiemy i że masz dobre pochodzenie. - Przestań! Nie potrzebuję twojej opieki. Sama potrafię o siebie zadbać. - Ja zrobię to lepiej. Sama przyznałaś, Alexandro, że twoje perspektywy zawodowe wyglądają marnie. Małżeństwo byłoby korzystne dla nas obojga. Nie bądź uparta. - Nie jestem uparta. A pracy nie znajdę z twojego powodu! - Zdecydowanym krokiem podeszła do drzwi. - Przepuść mnie! - zażądała. Gdy się nie ruszył, po jej policzku spłynęła łza. Po niej następna. - Dlaczego? - Bo zmieniłam zdanie. Już cię wcale nie lubię! A oto kolejna lekcja: nie można mieć wszystkiego, czego się zapragnie. Odsunął się, zaciskając szczęki. Alexandra wyskoczyła na korytarz i trzasnęła za sobą drzwiami. - Do diaska! - zaklął pod nosem. Pomysł był świetny. Przecież są dla siebie stworzeni. A poza tym ją kocha. Zamarł na dłuższą chwilę. Nie raził go piorun, więc ostrożnie powtórzył te słowa: kocham ją. Niestety, z tego faktu nic nie wynikało. - Do diaska! Nie przypuszczał, że kandydatka na żonę okaże się jeszcze bardziej niechętna małżeństwu niż on. Nie spodziewał się również, że będzie kochał kobietę, którą postanowi poślubić. Jedno z nich bez wątpienia jest szalone. Raczej nie Alexandra. 14 - Co takiego? - Victoria tak gwałtownie odstawiła filiżankę, że wylała połowę herbaty na spodeczek. Alexandra podeszła do kominka. - Oświadczył, że powinniśmy się pobrać, bo tak będzie dla niego wygodnie. - Rzeczywiście użył słowa „wygodnie”? - W każdym razie bardzo wyraźnie to zasugerował. - Lex, to wspaniała nowina! Wolałabym jednak, żebyś usiadła. Od patrzenia na ciebie kręci mi się w głowie. - Nie mam ochoty siadać. Poza tym twoi rodzice mogą wrócić lada chwila. Nie chcę stawiać ich w kłopotliwej sytuacji. Vixen oparła się o poduszki. - Dobrze, więc sobie chodź. Ale czy przyszło ci do głowy, że małżeństwo z Kilcairnem może być korzystne również dla ciebie? To jeden z najbogatszych ludzi w Anglii i nikt nie śmie mu się narażać. - Szkoda, że nie słyszałaś, co mówi o kobietach, miłości i małżeństwie. Straszne rzeczy. Czasami aż mnie ręka świerzbiła, żeby go uderzyć. - Kiedy indziej marzyła, żeby go pocałować i znaleźć się w jego silnych ramionach, ale do tego nie zamierzała się przyznać. - Nie wygląda mi na głupiego, Lex. Z pewnością miał podstawy sądzić, że zgodzisz się na małżeństwo. - Owszem, nieograniczoną arogancję. Ale nie rozmawiajmy już o tym, proszę. Moi rodzice pobrali się z miłości i ja też tak zrobię albo wcale nie wyjdę za mąż. - A teraz postanowiłaś zostać starą panną. - Vixen, on na pewno nie chce brać sobie na głowę moich kłopotów. Jak długo, twoim zdaniem, będzie znosił docinki Virgila i gratulacje z okazji małżeństwa z córką biednego

Posted in: Bez kategorii Tagged: sennik chłopak były, beata szydło wykształcenie, ładny rudy kolor jaka farba,

Najczęściej czytane:

na była go ostrzec, ...

powiedzieć prawdę, ale bała się, tak bardzo się bała. Zresztą ta wiedźma i tak ją zabije. Z drżeniem patrzyła na kobietę, która celowała do niej z pistoletu. Śmiercionośna lufa znajdowała się zaledwie kilka cali od jej czoła. ... [Read more...]

e byłam z nim związana, nie osobiście. - A jeśli odkryję co innego? - Nie odkryjesz. - Mam nadzieję, że nie kłamiesz. Myślę, że jesteś profesjonalistką i nie zrobiłabyś takiego głupstwa. - Dobrze myślisz. - Nie chciałbym potem tłumaczyć prokuratorowi okręgowemu, że spieprzyliśmy sprawę, bo jedna z policjantek pracujących nad nią miała romans z denatem. - Nie gadaj, tylko jedź - warknęła, zakładając okulary słoneczne i zapalając papierosa. - I przestań mnie denerwować. Oboje dłużej pożyjemy. Caitlyn wjechała do garażu, powtarzając sobie, że nie może, absolutnie nie może zakochać się w swoim psychoterapeucie. To byłoby szaleństwo. Weszła do domu i przywitała się z Oskarem, tarmosząc go za uchem, a potem odsłuchała otrzymane wiadomości. Ani słowa od Kelly. - Nagle przestała się odzywać - zamruczała do siebie, poszła w kierunku schodów i zatrzymała się w korytarzu. Coś było nie tak... coś się nie zgadzało. Zapach. Czyjeś perfumy. A może tylko jej się zdaje? Zaniepokojona, powtarzając sobie, że to tylko wyobraźnia, weszła na górę do gabinetu. Wszystko na swoim miejscu... na pewno? Zawsze zostawia myszkę z boku, a teraz myszka leżała z przodu, kilka centymetrów dalej. A może sama ją tam zostawiła w roztargnieniu? - Dziwne - wyszeptała i zaczęła przeglądać pocztę elektroniczną. Wreszcie jakaś wiadomość od Kelly. Caitlyn usiadła i przeczytała. Przepraszam, że do ciebie nie przyjechałam. Nie było mnie w mieście. Praca, praca, praca! Chciałabym powiedzieć, że jest mi przykro z powodu Josha, ale obie wiemy, jaki był z niego kutas. Dobrze się stało. Mam nadzieję, że cię nie uraziłam. Buziaki, Kelly. I wszystko. Uraziłam? Od kiedy to Kelly martwi się, czy kogoś nie uraziła? Caitlyn wyłączyła komputer, przesunęła myszkę na właściwe miejsce, pomyślała, że pewnie coś jej się pomyliło ze zmęczenia. Nikogo tu nie było. Była tego prawie pewna. Prawie. Rozdział 16 Caitlyn! Caitlyn Bandeaux! Kelly wzdrygnęła się i zapłaciła dziewczynie za barem dwa dolary za kubek mrożonej kawy. - Reszty nie trzeba. - Może kobieta, która wzięła ją za Caitlyn, odkryje swoją pomyłkę i da jej spokój. Nic z tego. - Pamięta mnie pani? Kelly spojrzała przez ramię. Nie pamiętała. - Przykro mi. ...

102 - Nikki Gillette. - Kobieta koło trzydziestki, o ostrych rysach i jasnych włosach z różowawym połyskiem, wyglądała na bardzo pewną siebie i śmiało wyciągnęła na powitanie rękę. - Pracuję w „Savannah Sentinel”. Dzwoniłam parę dni temu, pamięta pani? Prosiłam o wywiad na wyłączność. Naprawdę chciałabym z panią porozmawiać. - Rozmawia pani z niewłaściwą osobą - powiedziała Kelly. Była w okularach słonecznych, a włosy miała zaczesane do tyłu. Nawet nie zadała sobie trudu, żeby się uśmiechnąć, wzięła kawę i pomaszerowała do wyjścia. - Zabiorę pani tylko chwilkę. - Kobieta szła za nią. - Już pani powiedziałam, nie jestem Caitlyn Bandeaux. - Biodrem popchnęła szklane drzwi i kątem oka dostrzegła niedowierzanie na twarzy Nikki Gillette. - Nie? Chwileczkę. Ale... - Powiedziałam, nie jestem Caitlyn Bandeaux. - To musi być pani jej krewną. - Przerwała i zmarszczyła brwi. - Jest pani tak podobna... Pewnie jest pani jej siostrą bliźniaczką! Kelly posłała jej uśmiech mówiący coś w rodzaju „nie pierdziel, Sherlocku”. - A pani jest pewnie wścibską dziennikarką. Proszę posłuchać, jestem siostrą Caitlyn, która przechodzi teraz ciężki okres, więc niech pani wyświadczy nam przysługę i zostawi nas w spokoju, dobrze? Może kiedy... otrząśnie się z żałoby, czy jak to tam nazwać, to spotka się z panią. Ja bym tego nie zrobiła, ale ona może się zgodzi. - Więc chciałabym porozmawiać z panią lub z kimś z rodziny. Nie zatrzymując się, Kelly posłała jej mordercze spojrzenie. Napastliwa reporterka nie rezygnowała, wciąż deptała jej po piętach. Kelly postanowiła ją zgubić. Skręciła w następną ulicę i szybko wśliznęła się do sklepu ze starociami. Sprzedawczyni o zdumiewających włosach przypominających niebieską watę cukrową rzuciła jej ostre, niezadowolone spojrzenie, patrząc znacząco na kubek z kawą. Na szczęście była zajęta klientką, zachwalała właśnie tandetną kopię rzeźby Bird Girl, symbolu Savannah. Kelly wyceniła nędzną figurkę na mniej niż połowę żądanej sumy. Niebieskowłosa zerkała na Kelly badawczo. Świetnie. Po prostu świetnie. Kątem oka spoglądając w kierunku okna wystawowego, przez które mogła obserwować, co się dzieje na ulicy, Kelly udała zainteresowanie imitacją zabytkowego telefonu i zegarem z Elvisem kręcącym biodrami. Niebieskowłosa dobiła tymczasem targu. Kiedy przyjmowała od klientki kartę kredytową, Kelly zapytała: - Przepraszam, czy jest tutaj łazienka? W pierwszym odruchu sprzedawczyni chciała chyba burknąć, że nie, ale nie chciała ryzykować sprzeczki w obecności klientki, a może bała się pomylić przy kasie, bo powiedziała: - Chwileczkę. - Proszę się nie fatygować. Sama znajdę. - Ale ona nie jest dla klientów. Kelly zdążyła tymczasem wparować na zaplecze. Tuż obok łazienki, pomiędzy półkami zawalonymi towarem znalazła tylne drzwi. Wyszła na zewnątrz, na niewielki plac z parkingiem. To śmieszne: uciekać przed dziennikarzami. Wszystko przez to cholerne podobieństwo do Caitlyn. W dzieciństwie zdarzało jej się dla kawału udawać Caitlyn, ale już jako nastolatka nie znosiła, gdy ludzie je mylili. Teraz takie pomyłki doprowadzały ją do szału. Wkurzające, ... [Read more...]

I czego chce?

Dlaczego ją porwała? Co gorsza, jakie ma plany? Na pewno nic dobrego, tyle O1ivia już wiedziała. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 jandan.rzeszow.pl

WordPress Theme by ThemeTaste