- Fajnie jest móc czasem ładnie się ubrać i nie musieć przy tym
wygłaszać przemówienia - dodała. - Och, masz w tym już doświadczenie - Rip otworzył jej tylne drzwi auta i Milla wśliznęła się do środka. - Czy ktoś inny nie mógłby za ciebie odwalać całego tego PR-u? - Chciałabym. Ale to moją twarz ludzie kojarzą z poszukiwaniem zaginionych dzieci i to mnie chcą słuchać. - Ale nie możesz w imię tego poświęcać własnego życia - powiedziała siedząca na przednim fotelu pasażera Susanna, odwracając się do niej i mierząc Millę smutnym wzrokiem. - Niczego nie poświęcam. To jest właśnie moje życie, sama sobie takie wybrałam. - Albo wybrano za ciebie. Nie musisz aż tak zasuwać, wiesz? Mogłabyś wycofać się z codziennej pracy Poszukiwaczy, robić tylko zbiórki pieniędzy i imprezy charytatywne. Stres, w którym żyjesz... - Susanna potrząsnęła głową. - Naprawdę nie wiem, jak ty to wytrzymujesz. Powinnaś przynajmniej robić sobie regularnie wakacje. - Nie. Jeszcze nie mogę. Zanim nie odnajdę Justina, pomyślała. Susanna westchnęła. - Więc przynajmniej zadbaj o zdrowie. Bierz witaminy, nie opuszczaj wizyt kontrolnych u lekarza. Te zestawy witamin dla ciężarnych byłyby niezłe dla ciebie ze względu na ciągły stres, w którym żyjesz. - Tak, mamusiu - powiedziała Milla pokornym tonem; Rip i Susanna uśmiechnęli się. Witaminy były całkiem niezłym pomysłem. an43 171 Nie chciała teraz zachorować, teraz, gdy każdego dnia mógł nastąpić przełom. Musiała być gotowa do działania i w dobrej formie. Susanna przestała gderać i pogrążyły się w rozmowie o wspólnych znajomych, wymieniając plotki. Rip wtrącił kilka słów, ale Milla od razu zauważyła, że coś z nim nie tak. Gdy zwracał się do niej, jego głos był ciepły i miły jak zwykle, ale nietrudno było wyczuć bolesne napięcie między nim a Susanną. Musieli się pokłócić, a Milla czuła się przez to niezręcznie. Pomyślała, że zrobiliby lepiej, odwołując spotkanie. Nie miała ochoty na sztywną kolację w dusznej, ciężkiej atmosferze. No cóż, teraz już i tak za późno. Restauracja, którą wybrali, należała do umiarkowanie eleganckich. Wpuszczali bez krawata, ale raczej nie w dżinsach. Było to jedno z ulubionych miejsc Milli ze względu na świetne potrawy z grilla. Wybrała łososia, którego pieczono tu na drewnie cedrowym. Potem pogrążyła się w beztroskiej rozmowie: ostatecznie mogła cieszyć się ich towarzystwem, nawet jeśli oni nie cieszyli się swoim nawzajem. Nie spieszyli się z jedzeniem; kiedy już kończyli i zamówili kawę, Milla poczuła za sobą czyjąś obecność. Odwróciła się, by spojrzeć w szczupłą, zmęczoną twarz True Gallaghera. - True! - powiedziały jednocześnie obydwie kobiety. Milla zerknęła podejrzliwie na przyjaciółkę. Czy Susanna to ukartowała, gdy Milla otwarcie powiedziała jej, że nie zamierza spotykać się z True? an43 172