Na obu rękach Malindy widniały ogniście
czerwone pręgi. - Nic mi nie jest - powiedziała Malinda próbując się wyswobodzić. - Po prostu się przestraszyłam. - Trzeba to jakoś opatrzyć - mówił Jack nie zwalniając uścisku. - Jest tam coś na oparzenia? - zapytał wskazując na szafkę wiszącą na ścianie. Malinda tylko skinęła głową. JEDNA DLA PIĘCIU 89 Jack posadził ją na brzegu wanny. W szafce znalazł tubkę maści i gazę. Przyklęknął przy Malindzie i dotknął wargami najpierw jednej jej dłoni, a potem drugiej. Nowe łzy napłynęły do oczu Malindy. - Chłopcom też zawsze całuję ich kuku - powiedział cicho. - Szybciej się goi. Wycisnął trochę maści na palec i delikatnie smarował czerwone pręgi. Bardzo, bardzo delikatnie. Jak muskanie piórkiem. A jednak znowu gorący dreszcz przeszył całe ciało Malindy. - Boh? - Nie. To tylko taki odruch - skłamała. Jack nadal coś mówił, głosem delikatnym jak jego dotyk, ale Malinda nic nie słyszała. Oczy jej się zaszkliły, nie była w stanie myśleć. Jack powoli owijał jej dłonie gazą. Malinda myślała, że nie wytrzyma. Oddechy brzuszne, przypomniała sobie. Dwa oddechy, mówiła Cecile, i napięcie zniknie. Malinda przymknęła oczy i nabrała powietrza, policzyła do dziesięciu i wypuściła. Odczekała minutę. Nic. Jeden to za mało, pomyślała. Znów nabrała powietrza. Zdążyła policzyć do sześciu, kiedy poczuła ręce Jacka obejmujące ją w pasie. Otworzyła oczy, ale zanim się zorientowała, Jack już trzymał ją na kolanach. - Co robisz? - zapytała dysząc. - Wyglądałaś, jakbyś miała za chwilę zemdleć, więc cię podtrzymałem. Malinda wyprostowała się. - Wcale nie mdlałam. To były ćwiczenia oddechowe. Jack zwolnił nieco uścisk, ale nie na tyle, by mogła wstać. 90 JEDNA DLA PIĘCIU - Żeby złagodzić ból? - zapytał z lekkim uśmieszkiem. - Nie - odparła zniecierpliwiona Malinda wygładzając rąbek swetra. - Żeby się odprężyć. - Jesteś spięta? - A owszem, jestem - prawie krzyknęła Malinda. - Z jakiegoś głupiego powodu, kiedy jestem blisko ciebie, coś dzieje mi się w środku. - Dlaczego? - Ujął ją pod brodę i zmusił, by spojrzała mu w oczy. Pytanie było proste i nieskomplikowane, ale wyraz jego oczu mówił co innego. Było w nim zrozumienie, współczucie i nawet pożądanie.