Próbowała zasnąć, ale bez skutku. Nie mogła przestać myśleć
o Danielu. Co będzie, jeżeli przyjaciel Chada dowie się, że ona ma sześcioletniego syna? Z pewnością pamięta, że ona i Chad byli siedem lat temu kochankami. Z łatwością wydedukuje, kto jest ojcem dziecka i na pewno opowie o tym swojej przybranej matce, a ta z kolei powtórzy to Scottowi. Willow westchnęła. Co się wtedy stanie? Co pomyśli Scott? Czy uzna pominięcie pewnych faktów za kłamstwo? Z pewnością wyrzuci ją z pracy. Co do tego nie miała wątpliwości. Nie pozwoli, by oszustka opiekowała się jego dziećmi. Co więcej, kochał Chada, więc na pewno zapragnie przejąć opiekę nad Jamiem. A ona nigdy się na to nie zgodzi, więc pójdą do sądu. Może miałaby szansę, gdyby pozostał wdowcem, ale po ślubie z Camryn stworzą idealny dom, więc żaden sąd nie przyzna bezrobotnej matce prawa do opieki nad dzieckiem. Szczególnie że rodzina Galbraithów jest w stanie zaofe- R S rować Jamiemu dobrodziejstwa, o których ona może tylko marzyć. Spytała Daniela, jak długo zamierza pozostać w Tradition. Odparł, że wyjeżdża w środę. To oznaczało, że ma przed sobą jeszcze trzy piekielne dni. Będzie się modlić, by Daniel nie odkrył jej tajemnicy. - To twój dom? - spytała Amy, wyglądając przez boczną szybę samochodu. - Jest bardzo ładny. Wygląda jak domek z bajki! - Tak, to rzeczywiście uroczy, mały domek - odparła Willow, parkując samochód na wąskim podjeździe. - Nie jest właściwie nasz. Należy do małżeństwa, które mieszka w Kalifornii. My go tylko wynajmujemy. Mikey podskakiwał podekscytowany w swoim foteliku. - Wysiąść, Willow! Wysiąść! Przez całą drogę z Summerhill Lizzie pochłonięta była lekturą, ale teraz nawet ona uniosła głowę. - To moja mama - powiedziała Willow, gdy Gemma stanęła w drzwiach wejściowych. - Bardzo się cieszy, że was pozna. - Myślałam, że będzie tu twój synek - powiedziała Lizzie z udawaną obojętnością. - Będzie — uśmiechnęła się niania. - Pewnie się chowa. Jest troszkę nieśmiały... Pomogła swoim podopiecznym wysiąść z samochodu, podczas gdy Gemma, ubrana w bluzkę w biało-turkusowe pasy i białe spodnie, wyszła na ich spotkanie. Po krótkich, choć serdecznych powitaniach, Gemma poprowadziła wszystkich do ogrodu. R S - Chodźmy tędy, Willow, Jamie powinien gdzieś tu być. Po chwili znaleźli się na tyłach domu. Część ogrodu przekształcono w plac zabaw wyposażony w piaskownicę, drabinki, huśtawki, a nawet basen. Willow dostała go od znajomych, którzy wyjechali za granicę. Amy otworzyła szeroko oczy. - Och! - wykrzyknęła z zachwytu. - Spójrzcie na to! Czy