- Twoja matka? - zapytała pani Sanders nie tając zdziwienia.
- Tak. Przed laty matka posługiwała tutaj. Pani Sanders zaniemówiła na chwilę, wpatrywała się tylko w Alli z malującym się na twarzy niedowierzaniem. - Ty jesteś córką Mildred Lind? - Tak - odparła Alli. - No proszę, jaki świat jest mały! Znałam twoją matkę. Gdy wyszła za mąŜ, chodziłyśmy do tego samego kościoła. A potem wyjechałam z męŜem na parę lat. Po powrocie kupiliśmy kawałek ziemi za miastem, bo rodzina nam się powiększyła. Spojrzała na Alli i potrząsnęła głową ze smutkiem. - Wiem, Ŝe zmarła parę lat temu, bardzo mnie to zmartwiło. Dobrą była kobietą, pracowała cięŜko... - Dziękuję za dobre słowa - rzekła Alli. Poczuła się nieswojo, gdyŜ zlękła się, Ŝe pani Sanders skojarzy sobie pewne fakty dotyczące jej ojca. Wieści szybko się rozchodzą, tym bardziej Ŝe od tego czasu minęło zaledwie osiem lat. A ludzie o takich sprawach nie zwykli zapominać. Arthur Lind, który przed laty porzucił Ŝonę i córki, pojawił się nagle w dniu pogrzebu matki Alli, licząc na to, Ŝe odziedziczy dom, który jego Ŝona nabyła juŜ jako samotna matka. Dostał szału na wieść, Ŝe Ŝona zapisała wszystko córkom. Chciał obalić testament - bo przecieŜ nie rozwiódł się z Ŝoną i ma prawo przynajmniej do połowy jej dobytku. Na szczęście dla córek sąd wydał wyrok, na mocy którego on winien jest córkom określoną kwotę, porównywalną z ceną domu. Kwota owa wynosiła pięć tysięcy dolarów, których ani ona, ani jej siostra nigdy nie zobaczyły. - Nie musisz mi dziękować, bo mówię szczerą prawdę - rzekła pani Sanders. - A co porabia twoja młodsza siostra? Przez następne parenaście minut Alli opowiadała o Karze, jak dobrze jej idzie nauka w college’u. Miała nadzieję, Ŝe naprawdę tak jest, bo nie rozmawiały ze sobą od chwili gdy Kara powiedziała jej, Ŝe umówiła się z kimś na najbliŜszy weekend. Była jakaś nowa nuta w głosie siostry, która zaniepokoiła Alli - do tej pory nie traktowała powaŜnie Ŝadnego chłopca. - Jaki piękny zapach! Alli, zaskoczona, spojrzała na Marka. Powiedział przecieŜ, Ŝe przyjdzie dopiero na kolację. Westchnęła głęboko. Mogła nie wiedzieć, co znaczy tęsknota do męŜczyzny, ale wiedziała juŜ, Ŝe na wspomnienie jego pocałunków dzieje się z nią coś dziwnego. Musiał wyczytać coś z jej oczu, bo rzekł: - Ostatnie spotkanie się nie odbyło, pomyślałem więc, Ŝe się dowiem, co słychać w domu. Zanim Alli zdołała otworzyć usta, pani Sanders powiedziała: - Wszystko w porządku, Erika śpi, a my miałyśmy okazję lepiej się poznać. - A co u ciebie? - zapytał Mark, zwracając się do Alli. Lecz ona postanowiła nic nie mówić. Układała w kostkę ubranka Eriki. - Myślisz, Ŝe mała nieprędko się obudzi? - zapytał. - Trudno powiedzieć - rzekła. - Śpi juŜ pół godziny. Dlaczego pytasz? - Pomyślałem sobie, Ŝe moŜe ty i Erika pojedziecie ze mną do Nity Windcroft. Alli mruknęła coś pod nosem. - Jedźcie, ja zostanę z Eriką - powiedziała pani Sanders. Alli spojrzała na nią pytająco. Mark teŜ widocznie był zdziwiony, bo rzekł: - PrzecieŜ nie lubisz zajmować się dziećmi. Pani Sanders zajrzała do garnka i oświadczyła: - Nie lubię. Ale Erika śpi, a jak się obudzi, to w drodze wyjątku zabawię małą. - Tylko Ŝe... na pewno byś chciał... Ŝeby Erika teŜ pojechała. Taka